Gdy jedwab staje się płótnem duszy – (nie)zwykły przypadek Kermita Olivera

· Przeczytasz w 4 min
Neon z 0 lajków

„Każde nowe płótno to podróż.  Nie mam pojęcia, dokąd mnie zaprowadzi”

Kermit Oliver urodził się w  1943 roku w  Refugio. To właśnie tam, w samym sercu Teksasu, ukształtowały się korzenie jego artystycznej wrażliwości —  głęboko osadzone w lokalnym krajobrazie, przesycone mistyką i symboliką Południa. Wychowywał się w  wielodzietnej rodzinie, na ranchu swojego ojca — wśród koni, ptaków i spalonych słońcem równin. Bliskość dzikiej natury i rozległych pejzaży stały się więc żywą częścią jego codzienności. To doświadczenie odcisnęło piętno na późniejszej twórczości  – pełnej symbolicznych wizerunków preriowej fauny i flory, gdzie hiperrealistyczna precyzja spotykała się z oniryczną, niemal mitologiczną narracją. Umiejętności plastyczne Kermit Oliver rozwijał od najmłodszych lat, a wyższe wykształcenie z zakresu Sztuk pięknych zdobył na Texas Southern University w Houston. Pomimo epizodycznego etatu na uczelni jako wykładowca, nie chciał kontynuować kariery akademickiej. Szybko zrozumiał, że to nie jego droga, a życie jak to życie, napisało dla niego inny scenariusz — o świcie siadał przy sztaludze, nocą sortował listy, a za dnia był przede wszystkim mężem i ojcem trojga dzieci”

„(…) pracuje nocami na poczcie, wracam do domu, trochę maluje… Żyje na dwóch, trzech godzinach snu”

Ta skrajnie krótka drzemka, cisza wczesnych godzin nadawały jego pracom wyjątkowy nastrój: subtelnie przygaszone, niemal senne, a zarazem dopracowane w najdrobniejszym szczególe. Samotność świtu sprzyjała kontemplacji, a brak hałasu pozwalał na mikroskopijną wręcz precyzję pędzla. To właśnie wtedy, gdy miasto dopiero budziło się do życia, Oliver w skupieniu tkał na płótnie misterne kolaże, pełne ukrytych symboli:

„(…) moja twórczość dotyka idei wzrostu, metamorfozy, narodzin, śmierci, odrodzenia, zmartwychwstania, nieśmiertelności, a przede wszystkim — odkupienia. Zwierzęta, rośliny i ludzie współistnieją w zaskakujących scenach, niosących tajemnicze, wielowarstwowe znaczenia”

Życie w permanentnym biegu nie zatrzymało obecności Olivera w świecie sztuki. Przeciwnie, już od lat 70. regularnie prezentował obrazy w galeriach i muzeach w niemalże całym Teksasie. Innymi słowy, choć spał zaledwie kilka godzin, jego prace — dojrzewające w półmroku między ostatnim listem a pierwszym promieniem słońca — sukcesywnie wypełniły ściany prestiżowych galerii i muzeów.

Od preriowych kolaży w Houston do notesu Hermèsa#

Jednym z punktów zwrotach w jego karierze okazała się być wystawa w Hooks-Epstein Galleries w Houston, prezentująca prezentująca wielkoformatowe painted collages. W czasie, gdy na teksańskiej scenie artystycznej dominował abstrakcyjny ekspresjonizm i pop-art, Oliver zaproponował coś radykalnie innego – hiperrealizm spleciony z baśnią i lokalnym folklorem. Dzieła wyglądały jak wyjęte z klasycznego atlasu przyrodniczego, ale zderzone z oniryczną, niemal sakralną atmosferą. To niezwykłe połączenie przyciągnęło uwagę Lawrence’a Marcusa, dziedzica luksusowego domu towarowego Neiman Marcus, kolekcjonera sztuki i przyjaciela paryskich kręgów mody, który szukał prac równie technicznie mistrzowskich, co narracyjnie nieoczywistych. Marcus nie tylko kupił obraz na miejscu, ale i wpisał nazwisko Olivera do notesu z dopiskiem: polecić Hermèsowi.

Polecenie, które otworzyło drzwi do Paryża#

W 1983 roku, ówczesny dyrektor kreatywny Hermèsa, Jean-Louis Dumas, szukał artysty, który oddałby ducha amerykańskiego Południowego-Zachodu na jedwabnej chuście. Długo nie myśląć, Marcus wysłał mu zdjęcia prac Olivera z krótkim komentarzem: „realizm jak atlas przyrodniczy, symbolika jak z baśni – ideał na carré”. Reakcja była natychmiastowa: zaproszenie do Paryża. Oliver – wciąż pracujący na nocnej zmianie – spakował tuby ze szkicami i poleciał do Francji. Przedstawił serię rysunków inspirowanych kulturą plemienia Pawnee. Dumas i zespół grawerów w Pantin przyjęli projekt jednogłośnie. Tak powstała pierwsza chusta: La Shar Pawnee w 1984 roku.

Zaprojektowana przez Olivera chusta okazała się być prawdziwym hitem. Według opisów z badań The Great Republic, projekt Pani La Shar Pawnee „przyciągnął tak wiele uwagi i okazał się tak udany, że Hermès ponownie zaangażował Olivera do tworzenia kolejnych wzorów”. Co więcej, Pani La Shar Pawnee nie była jednorazowym eksperymentem, lecz kamieniem milowym, który otworzył Oliverowi stałą współpracę z paryskim domem mody. Sukces pierwszego wzoru otworzył serię kolejnych – w tym bestsellerowej Faune et Flore du Texas.

Przez kolejne kilkanaście lat Oliver zaprojektował łącznie 17 jedwabnych carré. Każdy nowy projekt opierał się na motywach prerii, symbolice rdzennych Amerykanów i biblijnej ikonografii, ale za każdym razem w nieco innej formie.

Przez całe swoje życie Kermit Oliver rozwijał zarówno swoją karierę malarza-listonosza, jak i projektanta luksusowych jedwabnych chust, nie zatraciwszy przy tym swojej spokojnej, rzemieślniczej metody pracy — pracował na nocnej zmianie w US Postal Service i malował o świcie. Dzięki temu zachował finansową niezależność i pełną wolność twórczą. Jego historia to nie tylko opowieść o pasji i talencie, ale przede wszystkim dowód, że sztuka potrafi przełamać każdą barierę – geograficzną i społeczną. Kermit Oliver, jedyny Afroamerykanin sygnujący jedwabne carré Hermèsa, uczy nas, że autentyczność i wytrwałość mogą wynieść twórcę z nocnej zmiany na salony najwyższego luksusu.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do naszego newslettera, aby otrzymywać najnowsze trendy, ekskluzywne treści oraz inspiracje ze świata mody i designu. Bądź na bieżąco z naszymi artykułami i wydarzeniami.

Podając email, zapisujesz się na nasz newsletter. W każdej chwili możesz się wypisać.